niedziela, 8 lutego 2015

ROZDZIAŁ II



                Obudził go krzyk. Szybko zerwał się z łóżka, odrzucając kołdrę. Jedyne co zobaczył to zasłony zaciągnięte szczelnie wokół jego posłania. Energicznym ruchem odciągnął je na bok, wychodząc spod ciepłej pościeli. Popatrzył na Gryfonkę, która rzucała się po łóżku. Podszedł do niej, nie wiedząc co się dzieje. Zobaczył łzy wypływające spod jej zamkniętych powiek. Dziewczyna była mokra od potu i jęczała przez sen
                -Nie.. zostaw mnie.. PROSZĘ! – po tym krzyku Smok chwycił ją za ramiona i potrząsnął nią mocno.
                -Granger! Obudź się!
                Dziewczyna nie reagowała. Nadal rzucała się po łóżku, krzycząc. Potrząsał nią, aż w końcu się obudziła. Z zaskoczenia usiadła prosto.
                -No,Granger. Nareszcie!
                -Malfoy? –szepnęła przez łzy. Gdy zobaczyła, że jest bezpieczna rozpłakała się jak małe dziecko. Chłopak, nie mając pojęcia czemu to robi, objął ją ramieniem i przytulił do klatki piersiowej. A jeszcze przed chwilą był na nią wściekły. Ta dziewczyna działała na niego jak przysłowiowa płachta na byka. Czasem miał ochotę ja zabić, a czasem, tak jak teraz, przytulać.
                -Csiii, to tylko sen – uspokajał ją. Po chwili zaczęła spokojniej oddychać i odsunęła się od niego. Nadal ją obejmował, ale trzymał na wyciągnięcie ręki.
                -Dziękuję – szepnęła cicho, ocierając twarz rękami –Całego cię zmoczyłam – powiedziała przepraszającym tonem.
                -Myślę, że w ramach rekompensaty, powiesz mi, co ci się śniło.
                -Twoja ciotka – powiedziała krótko.
                -Moja..? Bellatrix. – od razu zorientował się o kogo chodzi.
                - Tak.. – położyła się na plecach, pociągając go, żeby położył się koło niej. Nie chciała patrzeć na niego, gdy będzie mu o tym opowiadać. Był pierwszym, który się o tym dowie –Wtedy w czerwcu, gdy Harry walczył z Voldemortem, ja zostałam w komnacie z przepowiedniami. Belletrix dopadła mnie i Nevilla. Jego udało jej się rozbroić i rzuciła na niego Drętwote. Ze mną walczyła dłużej. Jednak w końcu mniepokonała. Zaczęła torturować, nie tylko Crucio – poczuła jak chłopak się wzdrygnął. Delikatnie, żeby jej nie wystraszyć, chwycił ją za dłoń. Wiedział co czuła, bo nieraz dostawał tym zaklęciem od ojca lub jego chorej umysłowo ciotki. Gryfonka spięła się, ale po chwili kontynuowała opowieść – W końcu, gdy leżałam na ziemi, zaczęła wypalać mi coś na ręce – bezwładnie podniosła prawą rękę i pokazała mu napis „szlama” – Dopiero gdy skończyła i miała zamiar znowumnie torturować do sali wpadł Zakon. Nie da rady tego usunąć. Próbowałam wszystkim.. –rozpłakała się na nowo. Malfoy niewiele myśląc znowu ją przytulił.
                -Ja, nie wiedziałem.. – szepnął. – Nie utrzymuję kontaktów z Bellą. Wiem, że jakimś cudem uciekła i jest na wolności. Tutaj Cię nie skrzywdzi. Chyba o tym wiesz.
                -Wiem, miałam nadzieję, że tutaj nie będę mieć koszmarów. Za każdym razem śni mi się ta scena. Czasem dochodzi do tego moment jak torturuje moich przyjaciół..
                -Mówiłaś o tym komuś? – spytał nadal trzymając ją za rękę. Towarzyszyło mu przy tymdziwne uczucie. Nigdy tego nie czuł. Wiedział, że to uczucie jest dobre, to była jedyna rzecz, której był pewien. Zastanawiał się jak ona mogła tak na niego działać. Jeśli ktokolwiek jakieś trzy miesiące temu powiedziałby, że teraz leżałaby z Hermioną w jednym łóżku bez skrępowania od razu rzuciłby w niego jakąś wyszukaną klątwą. Teraz jednak, skoro czasy się zmieniły, mógł sobie bez wyrzutów sumienia leżeć i z niąrozmawiać. Chciał, żeby się nie martwiła, w końcu nic takiego się nie powtórzy. Chciał, żeby była bezpieczna. Zdziwił się, gdy to odkrył. Było to zaskakujące. Przez pięć lat nie patrzył na nią więcej, niż musiał - mimo że często pojawiała się w jego snach -a teraz leżał sobie, trzymał ją za rękę i nie czuł się źle. Mimo że nie była arystokratką.
                -Nie, nikt o tym nie wie. To znaczy o tym, że mam bliznę wiedzą, ale nie o koszmarach.
                -To jak spałaś w ciągu wakacji?
                -Nie spałam.. Albo brałam eliksir Słodkiego Snu, który też nie zawsze działał. A na pokój rzucałam muffliato. I dzięki temu nikt nie słyszał jak budziłam się z krzykiem.
                -Fajnych masz przyjaciół, że nie zorientowali się, że coś jest nie tak – zironizował nagle zły.
                -Przestań.. To nie ich wina. W końcu trochę makijażu i już nic nie widać.
                Smok zamyślił się nad jej słowami. Faktycznie sam nic nie zauważył. Ale przecież on nie był jej przyjacielem.  Był jej wrogiem. Ale czy na pewno? Nie chciał nim być. Mimo że dziewczyna była irytująca i wredna, nagle zapragnął ją poznać. Zauważył, żeGryfonka oddycha miarowo, co oznaczało, że zasnęła. Przyjrzał się jej. Lekko odsunął kosmyk włosów z jej policzka. Szepnął do niej:
                -Zaczynam Cię lubić Granger.
                Po chwili, gdy sam już odpływał, usłyszał jej cichy głos który sprawił że sięuśmiechnął.
                -Ja ciebie też, Malfoy.
               
***
                Hogwart o tej porze roku był piękny. Promienie wstającego słońca oświetlały delikatnie okolicę. Nawet Zakazany Las wyglądał miło. Kończące się lato przynosiło ciepłe i długie dni. Światło nadchodzącego poranka delikatnie połaskotało w twarz przystojnego Ślizgona. Delikatnie poruszył się, wybudzając ze snu. Poczuł ciężar na swojej piersi i uśmiechnął się na widok burzy loków. Zastanawiał się nad jej reakcją, gdy obudzi się i zauważy, że z nim spała. Było mu zaskakująco ciepło i wygodnie. Poczuł, że dziewczyna także zaczyna się ruszać. Czekał na jej wybuch gniewu, że leży u niej w łóżku. Delikatnie uniosła głowę i rozejrzała się po pokoju. Gdy zobaczyła go, uśmiechnęła się lekko i odsunęła mówiąc :
                -Będziesz musiał się umyć ze szlamu.
                -Nigdy się nie domyję – zaśmiał sięwypuszczając ją z objęć. – Jest po dziewiątej. Za chwilę będzie śniadanie.
                -To idź się ubieraj i przynieś mi coś do jedzenia, bo ja się nigdzie nie ruszam – powiedziała speszona, odwracając się do niego plecami, przy okazji zdejmując kołdrę z niego i owijając się nią szczelnie.
                -No chyba kpisz – mruknął przybliżając się do niej i próbując wyrwać jej kołdrę.
                -No idź! Jesteś głodny – na potwierdzenie jej słów chłopakowi zaburczało w brzuchu. Roześmiała się delikatnie - Po za tym,Zabini na pewno na Ciebie czeka.
                -Ugh.. Faktycznie – powiedział wstając i udając się do łazienki.
                Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Nawiązała nić porozumienia ze swoim odwiecznym wrogiem. Może te dwa lata jednak nie będą takie złe jak myślała. Po chwili usłyszała jak Malfoy wychodzi w łazienki. Spojrzała na niego. Był ubrany w czarne jeansy i białą koszulę z długimi rękawami. Włosy nie było przylizane tylko tworzyły artystyczny nieład. Wyglądał naprawdę dobrze.
                -Wiem, że jestem cholernie seksowny, ale nie musisz pożerać mnie wzrokiem – zakpił z niej.
                -Proszę cię. Widziałam dużo więcej lepszych ciał, niż twoje – odburknęła zakrywając się kołdrą, żeby nie mógł zobaczyć rumieńców, które powstały na jej twarzy.
                Prychnął cicho. Ubrał marynarkę i wyszedł z sypialni. Przeszedł szybkim krokiem przez salon i wyszedł na korytarz. Był pusty. W miarę jak zbliżał się do Wielkiej Sali, przybierał na twarzy wyraz ironii i obojętności. Nie da po sobie poznać, co robił w nocy. Wchodząc do jadalni, przyjrzał się siedzącym tamuczniom. Kilka osób popatrzyło w jego stronę. W tym Ron Weasley. Zobaczył, że Łasic podniósł się ze swojego miejsca i zaczął iść w jego stronę. Zatrzymał się i czekał na rozwój wydarzeń.
                -Malfoy – warknął Ron – Gdzie Hermiona?
                -Spokojnie Wieprzu, odpoczywa zmęczona po upojnej nocy –  poruszył sugestywnie brwiami. Nie mógł przepuścić takiej szansy dokopania Rudemu. Szczerze go nienawidził. Nie tylko dlatego, że był zdrajcą krwi. To teraz miało dla niego najmniejsze znaczenie. Nie lubił go, bo był opryskliwy, wybuchowy i niewychowany –W końcu dowiedziała się, co znaczy prawdziwy mężczyzna.
                -Ty gnoju! Jeśli ją tknąłeś to..
                -To co? – usłyszał za sobą głos Gryfonki. Patrzyła na niego z błyskawicami w oczach. Smok wiedział, że ma przechlapane. Po chwili odwróciła wzrok na Rona. W jej oczach buchnęły płomienie złości. – Pytam Ronaldzie. Co wtedy?
                -Hermiś.. Przecież wiesz o co mi chodzi.. To wróg!
                -Przestań Ron. To nie czasy wojny. Uspokój się i idź jeść.
                -Tylko ostrzegam tego śmierciożercę..
                -Radzę ci nie kończyć. – powiedział spokojnym tonem Smok. Był wściekły. Wiedział, że cała sala ich teraz słucha. Każdy czekał na wybuch. Nawet nauczyciele.
                -Lepiej jej nie dotykaj – skończył Ron – Inaczej będą musieli cię sprzątać ze ścian.
                -Myślisz, żebym ją dotknął? Jest zwykłą szlamą. – wycedził Malfoy. Hermiona spojrzała na niego z wyrzutem. W swoim gniewie nie wiedział nawet, co mówił. Gotował się w środku.
                -Szlaban! Obaj! – krzyknęła wściekła. – Malfoy, Ty jutro o osiemnastej w Izbie Pamięci. Osobiście przypilnuje cię abyś wyszorował wszystkie puchary. Ty Ron, u Pana Filcha o dziewiętnastej. On ci pokaże jak się sprząta.
                Usiadła na swoim miejscu, nie czekając na ich odpowiedź. Teraz już wiedziała, że dobrze zrobiła, decydując się jednak iść na śniadanie. Zaczęła nakładać sobie jajecznicy, gdy tuż obok pojawiła się Ginni, śmiejąc się radośnie.
                -No Miona. Pokazałaś im kto tu rządzi. Szlaban dla Rona i Malfoya. W pierwszy dzień szkoły.. Cudowne!
                Hermiona popatrzyła na nią, a potem spojrzała na Smoka. Siedział za stołem Slytherinu, patrząc na nią wzrokiem mordercy. Ron usiadł plecami do niego, zasłaniając jej widok.
                -Wiesz Ginni, po prostu pokażę mu, co „zwykła szlama” jest w stanie zrobić. Nie, Ron – powiedziała widząc, że rudzielec otwiera usta –Jeszcze jedno słowo, a odejmę ci punkty.
                -Ale Hermiono.. Ty nic nie rozumiesz, on zaczął mówić, że z Tobą spał – szepnął zdruzgotany.
                -Uspokój się Ron. Prędzej piekło zamarznie, niż się z nim prześpię – powiedziała doskonale wiedząc, że piekło już powinno być całe w lodzie.  Skończyła swoją porcję – Idę na błonia. Do zobaczenia później.
                Wyszła szybkim krokiem z Wielkiej Sali. Była piękna słoneczna sobota. Zaczęła iść w kierunku swojego ulubionego dębu. Zawsze przychodziła tam, żeby odpocząć i pobyć sama. Skryła się w jego cieniu i wyciągnęła książkę. Zatopiła się w lekturze. Kochała czytać. Dawało jej to siłę na przeżycie każdego kolejnego dnia. Była to odskocznia od rzeczywistości. Losy dwójki bohaterów tak ją wciągnęły, że nawet nie zauważyła, gdy przyszedł czas obiadu.
                Malfoy po śniadaniu poszedł na boisko odreagować swoją złość na tłuczku. Zawsze lubił quiddich. Był zły na siebie za to, że dał się ponieść emocjom. Nie tak zachowuje się rodowity Malfoy. Dodatkowo nazwał Granger szlamą. I to przy wszystkich. Wiedział, że mu tego nie podaruje. Zastanawiał się jak ją przeprosić, gdy nagle zobaczył ją pod drzewem, w pobliżu jeziora. Uśmiechnął się pod nosem. Idealny moment. Leciał w jej stronę, gdy nagle zatrzymał się gwałtownie. Zauważył na jej twarzy łzy. To mokre paskudztwo zawsze go paraliżowało. Nie wiedział wtedy, co ma robić. Był niemal pewny, że to przez niego. Jeszcze bardziej wściekły zawrócił miotłę i odleciał w stronę wejścia na boisko. Nie miał pojęcia, że panna Granger bynajmniej nie płakała przez niego, lecz z emocji jakie wywołała w niej książka.
                Hermiona, niczego nieświadoma, czytała dalej. Gdy skończyła czytać epilog książki, otarła łzy wzruszenia i spojrzała na zegarek. „Matko boska! Za godzinę kolacja!” – pomyślała i pędem rzuciła się w stronę zamku. Książki zawsze działały na nią hipnotyzująco. Traciła przy nich czas. Szła szybkim stanowczym krokiem, nie patrząc na boki. Nie lubiła zwracać na siebie uwagi. Dzisiaj w Wielkiej Sali i tak już dała popis. Była zła na Malfoya. Miała nadzieję, że naprawdę się zmienił, ale nie była co do tego pewna. Za każdym razem zachowywał się inaczej. Jednak pomógł jej w nocy. Pierwszy raz od dłuższego czasu wyspała się spokojnie.
                 Szybko znalazła się przed drzwiami swojej sypialni.
                -Carpe Diem – powiedziała i przeszła przez drzwi. Wchodząc do środka, zobaczyła Malfoy’a, Blaise’a i Ginni siedzących przy kominku i zaśmiewających się do łez. Nie umknęła jej butelka po Ognistej Whiskey na podłodze. – Cześć Ginni, co tu robisz? – spytała ignorując pozostałą dwójkę.
                -Przyszłam cię ostrzec, lepiej nie idź dzisiaj na kolację.
                -Dlaczego? – spytała patrząc na Zabiniego, który podniósł się i zaczął powoli iść w jej stronę.
                -Podsłuchałam rozmowę Rona z Harrym. Nie spodobało mi się to.
                -Cześć piękna. Jestem Blaise Zabini, dla przyjaciół Diabeł – powiedział chwytając zdezorientowaną Mionę za rękę i całując ją w jej wierzch. Usłyszała jak Malfoy chrząka. Brunet odwrócił się w jego stronę i zaśmiał się – Spokojnie Smoku, ta śliczna Lwica jest twoja.
                Hermiona nie rozumiała o co mu chodzi.  Popatrzyła najpierw na Zabiniego, który specjalnie usiadł w fotelu obokGinni, uśmiechając się do niej. Zostało miejsce tylko koło Smoka. Spojrzała na niego wyzywająco. Jego stalowe oczy patrzyły na nią kusząco. Nie było śladu po ironii czy pogardzie jaką widziała jeszcze rano. Uśmiechnął się do niej, lecz ona popatrzyła na niego z irytacją. Poklepał miejsce obok siebie. Zrezygnowana usiadła. Nie patrząc na chłopaka, wyciągnęła mu Ognistą z ręki i wzięła łyka. Wysoko procentowy trunek palił ją w gardło, ale się nie skrzywiła.
                -No, no Granger – szepnął Malfoy, wyrywając jej szklaneczkę z ręki –Nie tak dużo, bo się opijesz.
                -Piłam dużo więcej i wcześniej, niż myślisz. Ginni skąd wiesz, że to coś złego?
                -Nie mam pojęcia, ale sięboję. – odszepnęła Ginni, chowając twarz w dłoniach. – Naprawdę chciałabym móc ci pomóc. Ron mówił do Harry’ego, że dzięki temu nie będzie musiał się już o ciebie martwić.
                Obie ignorowały chłopaków, którzy patrzyli na nie z zainteresowaniem.
                -Nie boję się go. Idę. – Hermiona wstała i udała się do pokoju po ubrania na zmianę. Szybko wybrała jeansy rurki i czarny t-shirt. Weszła do łazienki. W krótkim czasie umyła się i przebrała. Nałożyła delikatny makijaż i wyszła do salonu. Siedziała tam tylko Ginni – Gdzie slytherińskie dupki?
                -Oh Hermiona, uspokój się. Oni są naprawdę zabawni! I zmienili się. Dodatkowo, powiedzmy sobie szczerze, obaj to najprzystojniejsi chłopcy w szkole. Dziewczyny dałyby się zabić, żeby móc z nimi siedzieć.
                -Nie przesadzaj, Gin. Nie robią na mnie, aż takiego wrażenia – było to oczywiście kłamstwo. Obaj robili na niej wrażenie. Jak na każdej dziewczynie w Hogwarcie. Byli przystojni, zabawni, popularni i pochodzili ze śmietanki towarzyskiej. Do nich dwóch dochodził jeszcze Teodor Nott. Jednak on wolał się uczyć, niż bawić.
                -Jeszcze raz cię proszę. Nie idź. Ron naprawdę dziwnie się zachowywał.
                -Nie denerwuj mnie. Nie boję się go.  – warknęła Hermiona. Zrezygnowana Ginni wstała i wyszła przed obraz.
                -Tylko żeby potem nie było, że cię nie ostrzegałam!
                Wyszły z salonu i udały się do Wielkiej Sali. Co chwilę mijały jakichś znajomych, z którymi gawędziły wesoło. Wszedłszy do jadalni, usiadły na swoich stałych miejscach. Hermiona zauważyla, że Malfoy przygląda się jej z naprzeciwka.
                -Ugh – jęknęła do Ginni –Tleniona fretka znowu mnie obserwuje!
                -Wiesz Herm, wydaje mi się, że Malfoy jest tobą zainteresowany. Zanim przyszłaś, wypytywał o Ciebie.
                -Tak? O co na przykład?
                -O ulubiony kolor, kwiaty, perfumy. I to całkiem poważnie.
                -Dziwne – szepnęła Granger, zerkając na chłopaka.
                -O nie, Ron tutaj idzie. Nie patrz – szepnęła Ginni, patrząc na drzwi Wielkiej Sali –Rany boskie on ma kwiatki w ręku!
                Hermiona usłyszawszy to, odwróciła się gwałtownie. Faktycznie, Ron trzymał w ręku piękne stokrotki. Osobiście nienawidziła tych kwiatów. Zawsze uważała, że po prostu śmierdzą. Rudzielec podszedł do niej i usiadł obok.
                -To dla Ciebie, kochanie – powiedział, wciskając jej kwiaty do rąk i całując ją w policzek – Mam nadzieję, że nie jesteś zła za rano, skarbie.
                -Co? Ron, jeśli myślisz, że tym sposobem wymusisz na mnie odwołanietwojego szlabanu,to grubo się mylisz. Poza tym powinieneś pamiętać że nienawi…
                -Csiii- Szepnął Ron przyciskając jej palec do ust. – Robię to dla naszego szczęścia – powiedział i pocałował ją. Jeżeli oczywiście to, co zrobił można nazwać pocałunkiem. Przycisnął swoje usta do jej i zaczął głośno mlaskać.
                Malfoy, który do tej pory dobrze się bawił, w tym momencie zacisnął szczęki, a w jego oczach błysnęła rządza mordu. Szklanka, którą trzymał wybuchła pod wpływem ściśnięcia. Kawałki szkła wbiły mu się w delikatną skórę dłoni.
                „Zakochana para” usłyszawszy trzask, oderwała się od siebie. Hermiona szybko przetarła usta wierzchem dłoni i popatrzyła w stronę Ślizgonów.
                Smok wściekły wstał i zaczął się kierować w stronę wyjścia.
                -Co tam Malfoy? Czemu wychodzisz? Czyżbyś był zazdrosny?! – krzyknął w jego stronę Ron.
                Ślizgon przybrał na twarz pogardę i nienawiść. Zacisnął pięści i omal nie syknął z bólu. W jego dłoni nadal tkwiły resztki szkła. Powoli odwrócił się w stronę Rudzielca.
                -Po prostu nie mogę patrzeć jak zdrajca krwi miesza się ze szlamem. Jesteście siebie warci. – warknął i wyszedł trzaskając wrotami.
                Ron przybrał zadowolona minę, a Hermiona oniemiała. Gdy usłyszała kolejny raz w tym dniu to słowo z jego ust, zabolało ją na wysokości serca.  Wkurzyła się. Na obu chłopaków. Na Rona, że wykorzystuje ją do pogrążenia Malfoy’a. Nawet jeśli mu się to nie udało, w końcu Draco nie przejął się tym. Było to wredne wobec niej.
                Wściekła wyrwała dłoń Ronowi i chwyciła tosta.  Rzuciła go na talerz i zaczęła smarować dżemem. Ron, który chyba nic nie zauważył, usiadł obok niej, objął ją w talii lewą ręką, a prawą zaczął się obżerać kiełbaskami. 
                -Czy ty musisz się tak obżerać? – spytała go Ginni powstrzymując odruch wymiotny.
                -Ale o co ci chodzi? – spytał mlaskając głośno. Hermiona popatrzyła na niego z odrazą. Wyswobodziła się z jego objęć i zaczęła się podnosić. – Kochanie gdzie idziesz?
                -Idę do pokoju. I nie mów do mnie kochanie – warknęła.
                -Ależ słońce, jako że jesteś moją dziewczyną…
                -KIM JESTEM?! – wykrzyknęła Hermiona, zwracając na siebie kolejny raz uwagę całej sali.
                -OhHermiś, przecieżwiem, że mnie kochasz. Możemy spróbować – powiedział Ron, czule głaskając ją po policzku.
                Granger osłupiała. Spodziewała się wszystkiego. Wszystkiego, ale nie tego. Nie wiedziała co powiedzieć. Gdy już miała otwierać usta, aby zaprzeczyć, Ron przytulił ją mocno mówiąc:
                -Wiedziałem, że się zgodzisz.
                Wypuścił oniemiałą dziewczynę z objęć i wrócił do jedzenia. Gryfonka szybko wstała i zaczęła iść w kierunku drzwi.
                -Pa – powiedziała niedbale na odchodne.
                Kierowała się w stronę biblioteki. Jedynego miejsca, które dawało jej jakie takie poczucie bezpieczeństwa. Nie wiedziała co ma myśleć o tym wszystkim. Musiała się jakoś wyplątać ze „związku” z Ronem. Doskonale wiedziała, że zrobił to, żeby zdenerwować Malfoy’a. Kochała Rona, ale tylko jak brata. Nie był chłopakiem dla niej. Był za bardzo wybuchowy i nieokrzesany. Ona potrzebowała kogoś, kto w nią wierzy. Kto będzie dla niej podporą i będzie ją wspierać.  Ron nie mógł jej tego zapewnić.
                Wychodząc zza rogu usłyszała głosy Malfoya i Zabiniego. Schowała się za gobelinem i zaczęła podsłuchiwać. Oniemiała, gdy zrozumiała o czym rozmawiają. Ślizgoni kłócili się o nią!
                -Przestań Diable. Ona jest zwykłą szlamą. To, że wyładniała nie oznacza, że od razu rzucę się jej do stóp. Zresztą znasz mnie. Ja nikogo o nic nie proszę – mówił Draco – Przepraszać też nie mam zamiaru.
                -Ale Ty jesteś uparty Smoku. Ja nie mam zamiaru się z nią, ani tym bardziej z Wiewióreczką, kłócić. Mógłbyś odpuścić. Obie to niezłe laski!
                -Nie przeczę. Ale mimo wszystko szlamy i zdrajcy krwi nie powinni mieszać się do arystokracji.
                -Haha Dracze, proszę cię. Oboje wiemy, że mówiłeś tak tylko dlatego, że twój ojciec miał odchyły.
                -Zamknij się, Diable. Nie obraża się zmarłego. Nawet jeśli był naprawdę kopnięty – obaj zanieśli się śmiechem.
                -A tak na serio, stary to spróbuj się z nią jakoś dogadać.
                -Zobaczymy, stary.. Widziałeś z kim gramy pierwszy mecz? – zmienił temat Draco.
                Obaj przeszli obok miejsca, w którym ukrywała się Gryfonka. Dziewczyna z trudem powstrzymywała płacz. Już po raz kolejny nazwał ją szlamą. I uważał się za lepszego od niej! Wściekła minęła bibliotekę i udała się do dormitorium. Miała nadzieję, że nie spotka Malfoy’a. Jej marzenie się spełniło. Pokój wspólny był pusty. Wzięła piżamę i udała się do łazienki. Tam napuściła wody do wanny i dolała prawie pół butelki swojego ukochanego malinowego płynu do kąpieli. Zanurzyła się w wodzie i westchnęła z ulgi. Tego jej było trzeba.
                Draco nieświadomy, że Hermiona podsłuchała jego rozmowę, włóczył się z Zabinim bez celu po zamku. W końcu obaj zdecydowali, że czas wracać do swoich sypialni. Smok wchodząc do salonu nie zobaczył nikogo, dopiero w sypialni zorientował się, że łazienka jest zajęta. Cierpliwie czekał, próbując ułożyć jakąś taktykę na mecz z Puchonami. W końcu Hermiona wyszła z łazienki. Jednak minęła go bez słowa i szybko zaczęła szukać czegoś w szafie. Zmierzył ją wzrokiem. Cholerny Zabini miał rację. Była bardzo ładna. Nawet w krótkich spodenkach i koszulce z nadrukiem żyrafy. Szybko otrząsnął się i wszedł do łazienki. Wyczuł zapach malin i wanilii. Już wiedział, że to jego ulubiony zapach. Słodki, ale nie mdły. Wszedł pod prysznic i pozwolił wodzie spływać po jego idealnym ciele.
                Hermiona wściekła na chłopaka wyciągnęła z kufra eliksir nasenny. Nie pozwoli mu tym razem z nią spać. Nie da mu tej satysfakcji. Nie będzie mu nic zawdzięczać. Wlała trzy krople do szklanki i zalała sokiem dyniowym. Eliksir był bardzo silny. Sprawiał, że była właściwienieprzytomna. Niestety, uzależniał tak szybko jak narkotyki. Używała go w wyjątkowych sytuacjach. Dzięki niemu nie obudzi się przez najbliższe dziewięć godzin. Położyła się na łóżku. Rzuciła dookoła siebie zaklęcie ochraniające i uciszające. Niestety eliksir nie zwalniał jej z koszmarów i mówienia przez sen. Szybko wypiła zawartość kubka i drżącymi dłońmi odłożyła go na stolik obok łóżka. Nie zdążyła się nawet ułożyć, bo zmorzył ją sen.
                Malfoy wyszedł z łazienki i pierwsze, co zobaczył to Hermionę śpiącą twardym snem. Zdumiony podszedł do jej łóżka i zobaczył jak wzdycha. Coś mu nie pasowało. Czemu nie słyszał jej oddechu. Delikatnie uniósł rękę w stronę jej łóżka. W momencie, gdy prawie przeszła pod kotarą poczuł jak coś odrzuca mu ją do tyłu. „Idiotka!” pomyślał. Był zły na Gryfonkę, że rzuciła zaklęcia. Zastanawiał się, czy przyjdzie do niego w nocy, gdy się obudzi. Wtedy jego wzrok padł na buteleczkę stojącą na biurku. Odkorkował ją i powąchał. Od razu rozpoznał środek usypiający. Miał nadzieję, że dziewczyna nie używa go za często. Odłożył flakonik z eliksirem i udał się do swojego łóżka. Leżąc, obserwował ją. Mamrotała coś pod nosem, ale nie rzucała się po łóżku jak poprzednio. Zły na siebie i na nią, powoli zasnął.

***

                Witam wszystkich! I oto przed państwem rozdział drugi! Średnio jestem z niego zadowolona, jednak nie dałam rady po raz tysięczny zmieniać tego, co napisałam. Niech będzie tak, jak jest. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Nawet nie wiecie jak mnie to cieszy! Przepraszam za wszelkie błędy. Pracuję nad tym. Czekam na wasze opinie!
                Ps. Pozdrawiam serdecznie HateMuggles. Jak widzisz Malfoy z Hermioną wylądowali w łóżku już w drugim rozdziale:D 
Ps. Nie mam pojęcia czemu tak dziwnie wychodzą akapity -.- W wordzie ich nie ma. Nadal próbuję to ogarnąć.

20 komentarzy:

  1. Dziękuje serdecznie za pozdrowienia! Wyprzedziłaś nawet, bo nie w trzecim tylko w drugim hahah. Nie, naprawdę, miłego Malfoya jest mi tak trudno wyobrazić od razu na początku! Taki opiekuńczy, a Ron doprowadza mnie do śmiechu XD Kwiatki dał, już razem, """"pocałunek""""". Czekam na więcej!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No hej! Notka świetna ;3 :D
    Ta kłótnia Rona i Malfoya ! Genialne ! ;)
    Już nie mogę doczekać się następnej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ronald rozwala system ^^ Mam nadzieję, że Draco mu jakoś dopiecze bo osobiście niezbyt przepadam za rudzielcem ;D W Smoku za to wiele sprzeczności ależ liczę na to że wkrótce sie jakoś ogarnie ^^
    Ściskam Avadka ;*
    http://milosny-skandal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Draco sam jeszcze nie wie co ma ze sabą zrobic. Byl 17 lat wychowywany w nienawisci do mugolakow. Od tak nie zacznie byc dobry. Mimo ze w jego zachowaniu widac reke jego matki (w nocy gdy przytulal Hermione) mam nadzieje ze nie jest to za chaotyczne i potrafisz sie wczuc w jego sytuacje :D

      Usuń
    2. Potrafię potrafię ^^ Draco jest tu cud miód choć czasem mam mu ochotę przywalić za jego chamskie zachowanie ^^ i.nic nie jest chaotyczne ;)

      Usuń
  4. Rozdział jest wspaniały :) Draco i Ron... Biją się o Hermi, buahahahah!
    Czekam na nn
    Pozdrowionka i weny,
    Dravelia

    OdpowiedzUsuń
  5. To znowu ja wredna czytelniczka! ;)
    Dobra koszmar z Bellą pojawia się również u mnie na blogu, więc trochę dziwie się mi to czytało, kiedy miałam przed oczami moją własną i podobną do tej scenę. Sprytnie zmieniony wątek torturowanie Hermiony, jednak ja trzymałabym się prawdziwej fabuły i nie mieszałabym jej z innymi częściami. Charakter Malfoya ponownie na minus... przypominam, że jest on przed służbą dla Voldka, dlatego nie możemy zrobić z niego delikatnego chłopaczka po przejściach. Jego postać w "Zakonie Feniksa" była kompletnie inna! Poranek ponownie przypomina mi moje opowiadanie, ale muszę przyznać, że zaskoczył mnie pozytywnie. Sprzeczka przed wielką salę, a dokładniej słowa Malfoya wywołały u mnie ogromny uśmiech :D Ogólnie muszę przyznać, że rozdział mi się bardzo podobał. Przyczepię się jeszcze do eliksiru snu, po którym nie ma się snów, dlatego Hermiona nie może po nim mieć koszmarów, a co za tym idzie, nie może gadać przez sen. Życzę weny i zapraszam do mnie ! :*
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Pisząc rozdział wgl nie myślałam o Twoim opowiadaniu :) Był on skończony już dawno zanim zaczełam czytać Twojego bloga ;)
      2) Malfoy ma mimo wszystko zniszczoną psychikę, nie tylko przez służbę bo już w Zakonie Feniksa ją zaczynał ;)
      3) Eliksir Słodkiego Snu bo o nim piszesz to nie ten który użyła Hermiona :)

      Usuń
    2. Źle odebralas moje słowa. Nie zarzucilam Ci plagiatu, tylko stwierdziłam, ze dziwnie mi się ten fragment czytało, ponieważ miałam swój własny przed oczami. Dziękuję za wyjaśnienia i czekam na kolejny rozdział.

      Usuń
  6. No nieźle, nieźle, nawet mi się spodobało :) Nieodzownie śmieszy mnie jednak jedna rzecz: Ron zawsze jest czarnym charakterem albo idiotą pozbawionym rozumu xd Czytałam już trochę dramione (choć nie jestem fanką HP) i tak było zawsze, ale to zachowanie jego dziwne. Dziwię się, że Hermiona nie dała mu w twarz albo nie rzuciła jakiegoś zaklęcia. Mniejsza o to, że kwiatki by się zmarnowały xd
    Akapity może lepiej rób od razu w blogerze aniżeli w wordzie. Po skopiowaniu to różnie wygląda i niestety zwykle wychodzi właśnie tak. Ustal sobie ile ma wynosić akapit np. po ilu wciśnięciach spacji będzie i pisz tak cały czas. Może coś pomoże.
    Chyba zostanę tutaj na dłużej. Pozdrawiam i życzę weny.
    kroniki-dzieci-ciemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczona. Jak na początek masz bardzo ładny styl, klarownie. Jednak jak na razie jest zbyt przewidywalnie. Nie odbieraj mnie źle. Początki są zawsze takie. Czekam na wciągającą akcję. Świetny pomysł z koszmarem Hermiony. Draco zachował się bardzo na miejscu, delikatnie. Tylko, że mi to do niego nie pasuje. Sama też mam bloga, akcja toczy się na szóstym roku i wiem że utrzymanie charakteru jest bardzo ważne.
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam di siebie:)

    N.


    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczona. Jak na początek masz bardzo ładny styl, klarownie. Jednak jak na razie jest zbyt przewidywalnie. Nie odbieraj mnie źle. Początki są zawsze takie. Czekam na wciągającą akcję. Świetny pomysł z koszmarem Hermiony. Draco zachował się bardzo na miejscu, delikatnie. Tylko, że mi to do niego nie pasuje. Sama też mam bloga, akcja toczy się na szóstym roku i wiem że utrzymanie charakteru jest bardzo ważne.
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam di siebie:)

    N.


    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zawsze świetny :) Ron jest po prostu niemożliwy... xD.
    Czekam na następny
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapraszam na dramione-love-is-the-challenge.blogspot.com

      Usuń
  10. U mnie na pulapka-wspomnien.blogspot.com, nowy rozdział!
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam za spam!
    Zapraszamy do Katalogu Granger, zbierającego opowiadania, w których jednym z głównych bohaterów jest Hermiona Granger, u boku innych osób. Poza opowiadaniami z Granger w roli głównej, znajdziecie tu również wiele ciekawych konkursów, dyskusji i pomysłów, które mamy nadzieję wdrożyć najszybciej jak to tylko możliwe. Stwórzmy razem prawdziwe stowarzyszenie, rozwijajmy swoje pasje i poznawajmy nowych ludzi!

    katalog-granger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. SPAM!
    ,,Kiedy jej martwe ciało upadło na trawę, blondasi, wilki i Eunice już stali przy Salvatoire'ach i rozszarpywali ich na strzępy. A potem nimfa wyjęła łuk i nałożyła na niego strzałę z krwią nimfy. Nie celowała, ale grot utkwił idealnie w sercu wampira. To był koniec. Koniec wszystkiego."

    http://wampiry-wilkolaki-elfy-nimfy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam do mnie na nowy rozdział (z małym spóźnieniem): pulapka-wspomnien.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na rozdział 51 ;)
    http://szlama-arystokrata-plan-przeznaczenia.blogspot.com/2016/08/rozdzia-51-gotowi-do-walki.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na rozdział 51 ;)
    http://szlama-arystokrata-plan-przeznaczenia.blogspot.com/2016/08/rozdzia-51-gotowi-do-walki.html?m=1

    OdpowiedzUsuń